Śpiączka po wypadku
20-letnia Aneta trafiła do gdańskiego szpitala po wypadku. Samochód, którym jechała z trójką znajomych uderzył z impetem w słup na początku lutego. Ona i dwie inne osoby zostały pozostawione przez kierowcę bez pomocy, ciężko ranne. Mateusz W. uciekł nie powiadamiając służb o wypadku. Od tamtej pory 20-latka jest nieprzytomna.
Do wypadku doszło 2 lutego na jednym ze skrzyżowań na ul. Kartuskiej w Gdańsku. Kierowca osobowej toyoty zjechał na pobocze i uderzył w słup sygnalizacji świetlnej. Uciekł z miejsca wypadku jeszcze przed przyjazdem służb, w aucie zostawił ciężko rannych pasażerów: dwie kobiety i mężczyznę. Kierowca po kilkunastu godzinach sam zgłosił się na policję.
Od chwili wypadku nie ma z nią kontaktu
20-letnia Aneta ma uszkodzony pień mózgu i od czasu wypadku nie ma z nią kontaktu. Rodzina dziewczyny szuka dla niej ośrodka, gdzie mogłaby rozpocząć terapię, która przyspieszy jej rekonwalescencję.
- Od chwili wypadku córka przebywa na oddziale intensywnej terapii, jest nieprzytomna. Początkowo nie dawano jej szans na przeżycie ale udało się ją uratować, teraz zaczyna się walka o jej zdrowie - mówi pani Małgorzata, matka Anety.
Stan dziewczyny "nie rokuje" poprawy
Rodzice dziewczyny chcieli żeby ich córka kontynuowała leczenie w gdańskim szpitalu i starali się o przyjęcie jej na oddział neurologiczny. Lekarze jednak odmówili przyjęcia Anety, bo według nich jej stan "nie rokuje".
- W naszym szpitalu mamy oddział rehabilitacji neurologicznej dla pacjentów, u których możliwe jest przywrócenie do sprawności, niestety wszystkie badania wskazują na to, że stan tej dziewczyny jest na tyle ciężki, że nie rokuje poprawy - ocenił Dariusz Kostrzewa, dyrektor szpitala Copernicus w Gdańsku. - U nas prowadzimy rehabilitację podczas której pacjent musi współpracować z terapeutą, odpowiadać na pytania, reagować. Pacjent w śpiączce wymaga zupełnie innej terapii - zapewnia.
Według lekarzy jedynym wyjściem jest przeniesienie jej do innego szpitala lub kliniki wybudzającej, albo... wypisanie po prostu do domu. Niestety rodzice samodzielnie nie są w stanie zapewnić jej odpowiedniej opieki.
- Ja sobie tego nie wyobrażam, bo córka chociaż sama oddycha to jest podłączona do całej aparatury. Jak byśmy mieli jej pomóc w domu, nie mamy przecież żadnego wykształcenia medycznego - dodaje pani Małgorzata.
Dyrektor gdańskiego szpitala zapewnia, że jeśli znajdzie się ośrodek, który będzie mógł pomóc Anecie - lekarze przekażą całą dokumentację medyczną i przetransportują nieprzytomną pacjentkę.
Kierowcy grozi nawet 12 lat więzienia
Sprawą wypadku zajmuje się prokuratura. Mateusz W. usłyszał zarzut spowodowania wypadku i ciężkich obrażeń ciała u dwóch osób. - W sprawie będą jeszcze przesłuchiwani świadkowie. Za spowodowanie wypadku, ucieczkę i pozostawienie rannych kierowcy grozi nawet 12 lat pozbawienia wolności - powiedziała prokurator Jolanta Janikowska-Matusiak.
Żródło: www.tvn24.pl