Odszkodowanie za błąd diagnostyczny
Niewykonanie podstawowych badań diagnostycznych, przyjętych za standardowe podczas badania pacjenta, oznacza nieprzestrzeganie ustawowego obowiązku działania zgodnie z aktualnie dostępną wiedzą medyczną. Jeżeli takie postępowanie skutkuje w ostateczności błędną diagnozą lub leczeniem, może ono rodzić odpowiedzialność cywilną podmiotu leczniczego.
Pan J. wpadł podczas spaceru lewą nogą do dziury na drodze. Z uwagi na ból w okolicy kolana zgłosił się na SOR do pobliskiego szpitala. Tam został przyjęty przez lekarza dyżurującego - chirurga. Podczas badania lekarz stwierdził skręcenie lewego kolana i odesłał pacjenta do domu z zaleceniem stosowania przez dziesięć dni opaski elastycznej, okładów oraz kontroli w poradni ortopedycznej za pięć dni.
Właśnie tam, u lekarza ortopedy okazało się, że uraz jest znacznie poważniejszy niż sądzono. Na wykonanym natychmiast badaniu RTG stawu kolanowego uwidoczniło się uszkodzenie kompleksu tylno-bocznego (PLC) lewego kolana. Rezonans magnetyczny potwierdził uraz i fakt, że doszło także do wieloodłamowego złamania w kości piszczelowej.
Właściwa diagnoza po czasie
Ostatecznie lekarz rozpoznał złamanie lewej kości piszczelowej, przepisał pacjentowi lek przeciwzakrzepowy oraz zalecił chodzenie o kulach. Po zakończeniu leczenia ortopedycznego, pan J. poddał się zabiegom rehabilitacyjnym kolana w postaci krioterapii, laseroterapii i pola magnetycznego. W końcu mógł już poruszać się bez kul łokciowych.
Pomimo skutecznej terapii podjętej przez lekarza ortopedę, pan J. czuł się pokrzywdzony działaniem lekarza, który feralnego dnia przyjął go w szpitalnym oddziale ratunkowym. Ostateczne i prawidłowe rozpoznanie złamania kości piszczelowej miało miejsce około trzy tygodnie po pierwotnym urazie, a do tego czasu istniało realne zagrożenie dla zdrowia pacjenta.
RTG podstawowym badaniem diagnostycznym
Pan J. zgłosił swoją sprawę do Grupy Doradczej Prawno-Medycznej. Specjaliści ds. likwidacji szkód osobowych wraz z konsultantem medycznym od razu dostrzegli uchybienia w działaniu lekarza w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym. Po zebraniu całego materiału dowodowego, szkodę na osobie pana J. zgłoszono zarówno podmiotowi leczniczemu, jak i jego ubezpieczycielowi.
Zarzucono postawienie błędnej diagnozy, co skutkowało pogorszeniem stanu zdrowia pana J. oraz opóźnieniem prawidłowego procesu leczenia. W szczególności wskazano, że lekarz chirurg na SORze nie zlecił badania RTG stawu kolanowego oraz nie skonsultował przypadku z lekarzem ortopedą. Postępowanie lekarza, niezgodne z aktualną wiedzą medyczną spowodowało, że nie wdrożono leczenia przewidzianego dla leczenia złamania kości piszczelowej.
Badać zgodnie z aktualną wiedzą
Udzielanie świadczeń zdrowotnych zgodnie z wymaganiami aktualnej wiedzy medycznej to wymóg ustawowy. A zatem osoba udzielająca świadczeń zdrowotnych powinna zawsze postępować wedle aktualnej wiedzy medycznej, zaś różnego rodzaju rozporządzenia, wytyczne czy zalecenia powinny stanowić tylko jedno z wielu źródeł, na podstawie których winien być ustalany standard postępowania obowiązujący w konkretnym przypadku
Łatwo bowiem wyobrazić sobie sytuację, gdzie zastosowanie będzie już miała jakaś innowacyjna metoda leczenia, a konkretne rekomendacje czy standardy nie będą jeszcze obejmować nowych rozwiązań. Tym samym, ustawodawca zapewnił pacjentom niejako gwarancję, że lekarz ma obowiązek ciągłego szkolenia się i pogłębiania swojej wiedzy.
Cierpienie wycenione na … 1500 zł
- W odpowiedzi na zgłoszone przez nas roszczenia, zakład ubezpieczeń uznał swoją odpowiedzialność. Ubezpieczyciel podzielił nasze stanowisko, że lekarz wykonujący badanie na SORze niesłusznie ograniczył diagnostykę jedynie do badania klinicznego, nie zlecając podstawowych badań diagnostycznych w obrażeniach narządu ruchu, jakim są np.: badania RTG. Następstwem błędnych działań lekarza było opóźnienie w postawieniu prawidłowej diagnozy u pacjenta o około trzy tygodnie, a niezałożenie gipsu przysporzyło niepotrzebnych i dodatkowych cierpień panu J - mówi Tomasz Rosa, dyrektor Grupy Doradczej Prawno-Medycznej.
Za kilkutygodniowe dodatkowe cierpienia zakład ubezpieczeń uznał więc za stosowne przyznać panu J. zadośćuczynienie w kwocie… 1.500 złotych.
- Oczywiście jest to kwota, która nie rekompensuje cierpień fizycznych i psychicznych pana J, dlatego sprawę skierowaliśmy na drogę sądową – dodaje T. Rosa.
Źródło: GDPM